Przełamanie ŁKS-u. Łodzianie w końcu wygrali na Stadionie Króla


Czy pod wodzą Ariela Galeano „Rycerze Wiosny” powalczą o baraże?

8 marca 2025 Przełamanie ŁKS-u. Łodzianie w końcu wygrali na Stadionie Króla
Łukasz Grochala/Cyfrasport

171 dni czekali kibice Łódzkiego Klubu Sportowego na bramkę swoich ulubieńców na własnym stadionie. W piątek piłkarze ŁKS-u w końcu trafili do siatki i to aż trzy razy, a do tego zainkasowali taką samą liczbę punktów. Czy zwycięstwo nad Wartą to dobry prognostyk na dalszą część sezonu?


Udostępnij na Udostępnij na

ŁKS po raz ostatni strzelił gola na własnym boisku 17 września 2024 roku podczas wygranego 3:1 spotkania z Wisłą Kraków. Od tamtej pory łodzianie ponieśli u siebie 7 porażek z rzędu (6 ligowych i 1 pucharową), legitymując się w tym czasie bilansem bramkowym 0:8. Żeby jeszcze lepiej zrozumieć, jak długo trwała indolencja strzelecka łodzian, wystarczy przytoczyć 3 fakty. W tamtym momencie Wojciech Szczęsny przebywał jeszcze na piłkarskiej emeryturze. Kurs Euro oscylował wokół 4,30 zł, a mieszkańcy południowej Polski zmagali się z tragicznymi skutkami powodzi. Zaryzykujemy też stwierdzenie, że obecny szkoleniowiec ŁKS-u Arieal Galeanu, który trenował wtedy Club Libertad Asunción, pewnie nawet nie wiedział, gdzie dokładnie na mapie leży Polska.

Nieudana jesień ŁKS-u

To właśnie z osobą nowego trenera kibice w Łodzi wiążą nadzieję na lepsze czasy dla ekipy z al. Unii 2. Po prawdzie jest tak, gdyż inne punkty zaczepienia… trudno znaleźć. „Rycerze Wiosny” mocno rozczarowują i zamiast walczyć o awans, znajdują się w środkowym rejonie tabeli. Znacząca część dorobku punktowego łodzian to efekt doskonałej passy biało-czerwono-białych właśnie z sierpnia i września, gdy klub z centralnej Polski zdobył 16 oczek na 18 możliwych do uzyskania. Później nastąpił kryzys, za który utratą posady zapłacił Jakub Dziółka. Ełkaesiacy punktowali słabo, ale były szkoleniowiec łodzian może być rozczarowany. Wszak dyrektor sportowy ŁKS-u Robert Graf jeszcze w grudniu zapowiadał, że jeżeli Dziółka pozostanie zimą na stanowisku trenera, to będzie pełnił tę funkcję do końca sezonu.

Jeśli do jakichkolwiek zmian dojdzie, to na pewno dowiecie się o tym przed startem przygotowań do rundy wiosennej. Bez względu na to, jaki będzie scenariusz, nie przewiduję zwolnienia trenera po dwóch pierwszych kolejkachRobert Graf w grudniu 2024 r.

W ŁKS-ie słowa rzucane na wiatr

Jak to bywa w polskiej piłce, zapowiedzi jedno, a życie – drugie. Dziółki dziś w ŁKS-ie nie ma. Pożegnano go… dokładnie po 2 jesiennych kolejkach, niejako wpisując się w klubową tradycję z ostatnich lat.

Nie mniejszym zaskoczeniem był wybór nowego szkoleniowca. Postawiono na Ariela Galeano, 28-latka z Paragwaju. Zaskakujący był nie tylko kierunek (w przeszłości próżno szukać szkoleniowców z tego kraju na ławkach trenerskich polskich drużyn). Dziwił też wiek trenera – dość powiedzieć, że w piątek ponad połowa wyjściowej jedenastki ŁKS-u była starsza od swojego coacha. Być może jednak w Łodzi postanowiono zagrać va banque i znaleźć swojego Adriana Siemieńca? Galeano, mimo tego, że nie przekroczył jeszcze trzydziestki, ma w swoim dorobku 2 mistrzostwa Paragwaju oraz puchar i superpuchar tego kraju.

Paragwajczyk trafił też do Łodzi w dość komfortowym momencie, jeśli weźmiemy pod uwagę ligowy terminarz. Zaczynał od spotkań z mało wymagającymi rywalami. Warta i Kotwica zdobyły w ostatnich 5 kolejkach łącznie 1 punkt. Ekipa z Kołobrzego jedyne oczko wywalczyła właśnie w debiutanckim meczu Galeano. Przed ŁKS-em mecze z Chrobrym Głogów, Odrą Opole i Pogonią Siedlce, czyli kolejnymi drużynami z dolnych rejonów tabeli. Jeśli więc nowy trener ma w ekspresowym tempie ułożyć drużynę po swojemu, lepszego czasu na to nie mógł sobie wymarzyć.

Zmiany w składzie ŁKS-u. Co wymyślił Galeano?

Na ten moment trudno oceniać, czy manewr z zatrudnieniem szkoleniowca z Ameryki Południowej ma szanse powodzenia. Galeano rozczarował brakiem kompletu punktów z Kotwicą, z drugiej strony zdobył 4 punkty w 2 pierwszych meczach, czyli więcej niż Jakub Dziółka uzyskał w 7 ostatnich spotkaniach w roli szkoleniowca ŁKS-u. W piątek przeciwko Warcie ełkaesiacy dłużej utrzymywali się przy piłce, wypracowali wiele sytuacji strzeleckich, ale brakowało odpowiedniego wykończenia. Przy lepiej ustawionym celowniku i zachowaniu „zimnej głowy” pod bramką Przybylaka, łodzianie mogli co najmniej podwoić swój dorobek strzelecki.

Galeano na razie szuka optymalnej jedenastki ŁKS-u i dokonuje korekt personalnych. Z Wartą na ławce zasiedli Arasa i Młynarczyk, którzy za poprzedniego szkoleniowca byli pewniakami do gry od pierwszej minuty. Do składu i to na skrzydło powrócił za to Pirulo. Hiszpan w rundzie jesiennej słabo prezentował się w roli środkowego pomocnika, a do tego był nękany kolejnymi urazami. Swoją szansę od pierwszej minuty dostał też Marko Mrvaljević. Czarnogórzec w starciu z „Zielonymi” może nie oczarował piłkarskimi umiejętnościami, za to zaliczył 2 asysty.

Wiara czyni cuda?

Kibice w Łodzi może jeszcze nie do końca wierzą w renesans formy ŁKS-u, za to wiary w swoich piłkarzy nie można odmówić szkoleniowcowi „Rycerzy Wiosny”. Paragwajczyk po zwycięstwie z Wartą wygłosił w szatni przemowę motywacyjną.

Z taką mentalnością wygramy nie tylko dzisiaj, ale w każdym kolejnym spotkaniu. Jesteście najlepszymi piłkarzami w tej lidze i możecie awansować! Ariel Galeano w szatni po zwycięskim meczu z Wartą

Po piątkowym spotkaniu i odważnej deklaracji trenera z jeszcze większym zainteresowaniem będziemy śledzić dalsze losy łódzkiej ekipy, by przekonać się, czy pod wodzą nowego szkoleniowca zdołają nawiązać walkę z ligowymi rywalami i dołączyć do czołówki bijącej się o promocję do PKO BP Ekstraklasy. Mecz z Wartą jawi się jako światełko w tunelu, ale prawdziwą weryfikacją możliwości ŁKS-u będą kolejne spotkania.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze